I.Kiedy przed kilkunastoma laty brałem udział w konferencji Szwajcarskiego Stowarzyszenia Filozofii prawa i filozofii społecznej w Zurychu pamiętałem oczywiście, że Profesor Gabriel Narutowicz był na Politechnice w tym mieście uznanym profesorem i wybitnym specjalistą budownictwa wodnego. Wsród wielu wybitnych polskich emigrantów Szwajcarii tamtego okresu przed odzyskaniem niepodleglości wyróżniał się tą specjalnością i tymi wybitnymi osiągnięciami, jakby na przekór raczej humanistycznych tradycji wśród najwybitniejszych czy najbardziej znanych przedstawicieli emigracji polskiej w Szwajcarii. Wielu jednak  Polaków z pokolenia Narutowicza i młodszych studiowało w Szwajcarii nauki matematyczno-przyrodnicze, techniczne i medyczne, co potem w wielu przypadkach przydało się w już odrodzonej Polsce.

W czasie wspomnianej konferencji w Zurychu spotkałem m.in. młodego prawnika, syna Polki i Szwajcara, mieszkającego w St.Gallen, a więc miasta z którym niegdyś był związany i Narutowicz w swojej pracy w latach 1892-1895. Ten Rodak nasz przysłał mi potem materiał prasowy zawierający wspomnienie szwajcarskich przyjaciół  Gabriela Narutowicza już po Jego tragicznej śmierci… Wspominali moment pożegnania na dworcu w Zurychu, kiedy to Gabriel Narutowicz zdecydowal już o swoim powrocie do Ojczyzny po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości. Z pewnością żałowali ,że opuszcza ich przyjaciel i światowej klasy fachowiec, głęboko związany już ze Szwajcarią i tak tam odbierany,  ale czy ktokolwiek z nich mial jakieś złe przeczucia w związku z decyzją Narutowicza o powrocie do Polski?   

  1. Zbrodnia dokonana na wybranym w demokratycznym i konstytucyjnym trybie Prezydencie Polski nie była jedynym takim wydarzeniem w ówczesnej Europie. W sąsiedzkich Niemczech pół roku wcześniej przed zamachem na życie prezydenta Narutowicza ginie zamordowany mnister spraw zagranicznych i przemysłowiec Walther Rathenau, w sposób, który mógł przypominać niektóre zamachy terrorystów RAF w Niemczech pół wieku później… Kiedy na przełomie lat 80-tych i 90-tych dojeżdżałem do pracy w polskiej placówce dyplomatycznej, najpierw jeszcze w Berlinie Zachodnim, przez Koenigsallee, do brytyjskiej strefy okupacyjnej, to tam mijałem codziennie pomnik upamiętniający Rathenaua po tym zamachu. Rathenau nie uchodził i nie był przyjacielem Polski, twardo reprezentował interesy Niemiec i niemieckiej gospodarki (był jednym z architektów niemiecko-rosyjskiego Układu z Rapallo) w trudnych ówczesnych polsko-niemieckich relacjach, ale jest pamiętany i szanowany w Niemczech do dziś. Zaś złoty medal im. Rathenaua to jedno z najbardziej prestiżowych, niemieckich odznaczeń. Mimo różnic w pochodzeniu, w specjalnościach zawodowych, poglądach i uwarunkowaniach politycznych, jest coś interesującego w porównaniu tych dwóch osobowości i ich losów. Obaj: Narutowicz ur.1865 i Rathenau ur.1867, a więc niemal rówieśnicy, wybitni inteligentni i  utalentowani ludzie nie mogli odegrać znacznie większej większej roli w dziejach politycznych i gospodarczych,  nie tylko własnych krajów, ale i europejskich, ze względu na tragiczną śmierć jaka ich spotkała.  

Porównania zaś z innymi tego rodzaju zamachami na głowy państw, w tym głowy koronowane czy na innych ważnych polityków mają pewien sens historyczny, ale nie można wyciągać z nich zbyt daleko idących wniosków jak chcieliby to czynić niektorzy historycy czy politycy nam współcześni …

Każdy przypadek takiego zamachu jest jednak, mimo pewnych podobieństw,  inny i jedyny w swoim rodzaju, w okolicznościach politycznych, miejscu i technice zamachu, prawdziwych lub pozorowanych spiskach, śladach wiodących do innych państw i możliwych zabójców, a także w  uwarunkowaniach międzynarodowych. Także wyciganie takich oto wniosków,że są kraje , gdzie nie zabijano królów czy prezydentów może okazać się tragicznie zawodne…

Fatalnie też wyglądaja te porównania i poszukiwanie pewnych mechanizmów powtarzalności genezy zamachów i zbrodni dokonywanych na najwyższych przedstawicielstwach państw.  Odnosi się bowiem wrazenie, ze najwięcej zrealizowanych tego rodzaju zbrodni było w systemach demokratycznych, a nie totalitarnych i dyktatorskich.

III. Osobnymi i jakże ważnymi dziedzinami, które odzwierciedlać miałyby moralne, psychologiczne, polityczne i zwyczajnie głęboko ludzkie reakcje na dokonanie zbrodni i pozbawienie życia królów czy prezydentów są oczywiście dzieła literackie, filmowe czy  w zakresie sztuk plastycznych, a także opracowań naukowych i publicystycznych.

W przypadku śmierci prezydenta Gabriela Narutowicza odnoszę wrażenie, z niejakim rozczarowaniem, a nawet niedowierzaniem, że w niektórych tych dziedzinach zabrakło jak dotąd dzieł prawdziwie wybitnych, na miarę zarówno Osoby Narutowicza jak i traumy i wielu już pokoleniowych rocznic obchodzonych dla upamiętnienia zamordowanego Prezydenta.  

W tym kontekscie tak mała forma, ale wielka poetycka i uczuciowa treść w wierszu Juliana Tuwima „Pogrzeb Prezydenta Narutowicza“ wciąż chwyta za serce:

„Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni,

Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,

Wy , w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,

Chodźcie , głupcy, do okieni patrzcie ! i patrzcie,

Z Belwederem na Zamek, tętnicą Warszawy

Alejami , Nowym Swiatem, krepowy i krwawy:

Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście

             /…/              /…/

Prze serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,

Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica

Twarze wasze , zbrodniarze niech was przywita

Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica“

Inne formy były z natury rzeczy bardziej oszczędne w środkach wyrazu, ale prace historyków i wspomnienia polityków czy dyplomatów przybliżały nie tylko do wydarzenia 16 grudnia, ale i do okoliczności poprzedzających: zarówno w Sejmie jak i na ulicach Warszawy . Wsród tych poruszających wspomnień jest i inna wybitna poetka i dyplomatka Kazimiera Iłłakowiczówna, która jako była sanitariuszka z czasów wojny, podtrzymywała ciężko rannego prezydenta na krótko przed Jego zgonem po strzalach zamachowcy E. Niewiadomskiego.

Najciekawszym obrazem filmowym na temat zabójstwa Narutowicza był – moim zdaniem- film fabularny Jerzego Kawalerowicza „Smierć prezydenta“ z 1977 roku. Wybitny polski reżyser filmowy przygotowywał się kilka lat do tej realizacji, studiując dokumentację historyczną- naukową i pamiętnikarską.

W wywiadzie dla red. St. Zawiślińskiego reżyser J. Kawalerowicz, powołując się na przygotowania do realizacji filmu oraz troskę o wierność realiom ówczesnego okresu lat 20-tych, wspominał m.in. jak filmowa scena strzału do odtwórcy roli prezydenta Narutowicza aktora Zdzislawa Mrożewskiego była filmowana 16 grudnia 1977 roku o tej samej godzinie, w której zamordowano prezydenta 55 lat wcześniej… ( por. M. Dipont, St.Zawiśliński „Faraon kina“ Warszawa 1997 s.61).

Zupełnie nie zgadzam się z oceną badacza i publicysty młodszej generacji (P.Pleskot), iż film ten jakoby był „pozbawiony głębszej i ogólniejszej refleksji“. Twierdzę zaś, że nadal warto ten film oglądać.

Natomiast zgadzam się z poglądem wymienionego badacza i postawionym pytaniem: na ile decyzja zamachowcy Niewiadomskiego była autonomiczna, a na ile stanowiła radykalne uosobienie panujących nastrojów?  Czy chcemy tego, czy nie – stwierdza P.Pleskot- zabójstwo prezydenta „to rownież jeden z elementów, które buduje polską narodową tożsamość“. (por. materiały konferencji naukowej- wyd. Ambasady Szwajcarii Warszawa 2012 s.26 0.

Dodajmy może do tego brak wielkich rozwiązań instytucjonalno-finansowych w stosunkach dwustronnych polsko-szwajcarskich, którym byłaby np. polsko-szwajcarska Fundacja Współpracy Naukowej im. Gabriela Narutowicza, w tym w dziedzinach nauki szczególnie bliskich dla profesora.

  1. Kiedy Piłsudski spotkał się z Narutowiczem już jako wybranym prezydentem , miał może wątpliwości, czy ten wybitny uczony, długo poza polskimi obozami i swarami politycznymi, poradzi sobie w tej trudnej i odpowiedzialnej funkcji. Ale może, śmiem przypuszczać, w mojej wersji historii alternatywnej tamtego okresu, wkrótce potem Piłsudski przekonałby się jakim mężem stanu i, nie tylko w relacjach zagranicznych , ale i w mediacji wewnętrznej, wytrawnym politykiem stałby się Gabriel Narutowicz? A może pójdźmy dalej oczami wyobraźni, której nie zakłóciłaby tragedia w Zachęcie: może nie doszłoby w wyniku tej dzialalności prezydenta Narutowicza do zamachu majowego? A Piłsudski miałby rzeczywiście wysokiej klasy partnera w polskiej polityce, o innych parametrach osobowościowych i doświadczeniach. A czy następcy Narutowicza w funkcjach prezydenta RP do 1939r. -skądinąd szacowne Osoby- mieli większy od Niego potencjał , nie mówiąc o ich faktycznych, krytycznie poźniej ocenianych zasługach politycznych?…Tym bardziej, że Gabriel Narutowicz szybko odrabiał zaległości w zebranych doświadczeniach w działalności publicznej i państwowej, sprawując po powrocie do Polski funkcje ministerialne w tak różnych dziedzinach jak roboty publiczne czy polityka zagraniczna i  dyplomacja.

Trochę podobne, ale w odniesieniu do stosunków polsko-szwajcarskich, hipotetyczne pytania stawiał szwajcarski dyplomata Simon Geissbuehler w czasie konferencji 11 grudnia 2012 roku, poświęconej pamięci prezydenta Narutowicza (wydawnictwo Ambasady Szwajcarii w Warszawie 2013r.)

Żal jest więc ogromny wobec bardzo prawdopodobnych zasług profesora Gabriela Narutowicza jako prezydenta, w tym trudnym dla Polski okresie, w dziedzinach polskiej polityki wewnętrznej, w tym pokoju społecznego i mniejszości etnicznych, polityki zagranicznej, inicjatyw dla polskiej gospodarki i nauk technicznych, a także wyjścia poza, w większości, doświadczenia polskich polityków czerpanych z państw zaborczych. Narutowicz bowiem skorzystałby w niejednej dziedzinie z innych i sprawdzonych wzorów szwajcarskich, w liberalizmie gospodarczym, pragmatyzmie  politycznym czy w relacjach między mniejszościami narodowymi, choć niełatwo byłoby je przenieść na grunt Polski porozbiorowej…

Ci z nas, którzy w tym dniu tragicznej rocznicy będą uczestniczyć w uroczystościach upamiętniających Jego Osobę odczuwać będą może  nie tylko żal , ale i tęsknotę za niespełnioną działalnością prezydenta Gabriela Narutowicza i Jego dokonaniami dla Polski i Polaków, a także dla Szwajcarii i naszych szwajcarskich partnerów i przyjaciół…

Takie uroczystości współorganizuje m.in.  Towarzystwo Polska-Szwajcaria w siedzibie Polskiej Akademii Nauk w Warszawie w dniu 16 grudnia 2022 roku.