W niedzielę dnia 24 marca 2019 roku odbyły w wielu miastach na świecie(Ankara, Ateny, Bruksela, Londyn Paryż, Tel Aviv itd..) demonstracje diaspory gruzińskiej przeciwko okupacji ok. 20% terytorium Gruzji (Abchazja, Osetia Południowa) przez zbrodniczy reżim putinowski. Nie zabrakło demonstracji antyputinowskiej Gruzinów przed ambasadą rosyjską w Berlinie, znajdującej się przy znanej ,chętnie odwiedzanej przez turystów ulicy Unter den Linden. Oprócz imigrantów z Gruzji w berlińskiej demonstracji wzięli udział przedstawiciele diaspory ukraińskiej i członkowie klubu Gazety Polskiej Berlin-Brandenburg.
Uczestnicy protestu skandowali hasła antyputinowskie w języku niemieckim i gruzińskim,np.”Putin terrorysta, Rosja okupant, Putin ręce precz od Gruzji itd.”. Warto przypomnieć, że konflikt zbrojny armii gruzińskiej od 7-15.08.2008 z separatystami i wspomagającymi ich wojskami rosyjskimi ,o mało nie doprowadził do zajęcia stolicy Gruzji ,Tbilisi. Tylko dzięki wspaniałej postawie śp. zamordowanego w upozorowanej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10.04.10.Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie doszło do tragedii i okupacji całego państwa. To na ogromnym, spontanicznym wiecu w Tbilisi 12.08.2008 roku wspólnie z prezydentami Litwy, Łotwy Estonii, Ukrainy Pan Prezydent słynnym przemówieniem „zatrzymał „ u wrót stolicy Gruzji „siepaczy Putina. Rosja uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają, że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Nie będzie! – podkreślił wówczas na wiecu śp. Pan Prezydent Lech Kaczyński. Dobitnie zaznaczył, że „wszyscy w tym samym okresie lub okresach nieco innych” poznali „tę dominację”. Zamordowany śp. Pan Prezydent powiedział cyt.:”, że „te czasy się skończyły raz na zawsze – nie na 20, 30 czy 50 lat; Chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem . I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę”. Przywódcy krajów zachodnich popełnili ogromny błąd, nie wyciągając odpowiednich wniosków z tamtej gruzińsko-rosyjskiej wojny. Nie posłuchano naszego śp. Pan Prezydenta , który mówił jasno, że po Gruzji przyjdzie kolej na Ukrainę, a potem może na innych. Przekonały się o tym Ukraina i świat w 2014 roku. Nie byłoby aneksji ukraińskiego Krymu w 2014 roku i walk w Donbasie gdyby nie było wojny w Gruzji 2008 roku. To zwycięstwo nad Gruzją utwierdziło satrapę Władimira Putina w przekonaniu, że siła militarna to najbardziej skuteczny i łatwy w użyciu narzędzie polityki Moskwy. Terrorysta Putin nauczył się jednego: uderzać słabszego i tylko wtedy, gdy jest pewność, że nikt nie przyjdzie mu z pomocą.